Z okazji świąt Bożego Narodzenia i nadchodzącego Nowego 2014 Roku Agata i Natalia życzą wszystkim czytelnikom i czytelniczkom, abyście zawsze mieli wielki, ale również szczery uśmiech na twarzy, abyście zawsze wierzyli w siebie, nawet jeżeli całe życie wam się zawala (oczywiście dobrze by było gdyby wszystko szło po waszej myśli, jednak czasem niestety jest źle), żebyście znaleźli pod choinką masę prezentów, żeby wszystkie wasze postanowienia noworoczne nie były tylko słowami, ale również czynami, żeby spełniły się wszystkie wasze marzenia i pragnienia, aby wasze przyjaźnie (dzięki którym wiecie, że jest na świecie ktoś, na kogo możesz zawsze liczyć) były wieczne, abyście znaleźli tą wyjątkową osobę, a jeżeli już znaleźliście, to żeby wam nie uciekła :P Krótko mówiąc bądźcie szczęśliwi :)
Autorki :*
wtorek, 24 grudnia 2013
sobota, 16 listopada 2013
Rozdział 5
- Nareszcie się spostrzegliście.- usłyszeliśmy za sobą i jak oparzeni
spojrzeliśmy się w tył. Za nami stała dyrektorka i uśmiechała się jak
psychopata. - No tak w końcu jesteście potomkami Rovenów. Ale jednak
łatwo było was przechytrzyć.
Spojrzałam na nią zdziwiona, a potem przeniosłam wzrok na równie zdezorientowanego Josepha. Och czyli nie tylko ja mam mętlik w głowie.
- Loren.. Myślisz, że dlaczego cię śledziłam? Hmm..?
- Yy.. No nie wiem... Bo chciała pani wiedzieć, co się ze mna dzieje?
- Znakomicie! Zgadłaś! Ale nie wiesz o tym wszystkiego. Śledziłam cię również dlatego, że.. Albo nie! To będzie niespodzianka!
- Na szczęście panią znam tak dobrze, że wiem, że nie muszę się martwić, bo jest pani dobrą osobą, ale dlaczego powiedziała pani, że Loren jest w stanie krytycznym, a jak widać na załączonym obrazku jest cała i zdrowa.
- Chciałam, żebyś jak najszybciej tu przyjechał. A teraz przepraszam, ale zaraz mam zajęcia i muszę się przygotować oraz zawołać moją wnuczkę, aby mi asystowała.
Muszę przyznać ta sytuacja była conajmniej dziwna. Znaczy ta dyrektorka od początku mi się nie podobała, ale żeby od razu wymyślać takie rzeczy. Nie rozumiem jej. I jeszcze ta niespodzianka. Jestem strasznie ciekawa o co w tym chodzi. Mam nadzieję, że nie będzie to nic przerażającego.
W każdym razie muszę przemyśleć parę spraw. Wśród nich znajduję się taki szczególik jak to, że już jutro zaczynam naukę, a nie mam nawet książek czy czegokolwiek. I tu pojawia się pytanie skąd to wszystko wytrzasnąć w tak krótkim czasie. Zamyśliłam się tak bardzo, że nie zwróciłam uwagi, że Joseph coś do mnie mówi. Oprzytomniałam dopiero w tedy kiedy pomachał mi przed oczami ręką. Jak wybudzona z transu spojrzałam na niego zamyślonym i zdziwionym wzrokiem.
- Mógłbyś powtórzyć?- spytałam i spodziewałam się, że zacznie na mnie wrzeszczeć coś w typu "dlaczego nie zwracam na niego uwag" czy "gdzie wywiało mój rozum" jak to było w sierocińcu, ale zamiast tego usłyszałam jego dzwięczny śmiech.
- Wow, my chyba na prawdę jesteśmy rodziną. Gdy moi przyjaciele coś opowiadają, to też się tak zacinam. - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Wiesz skąd można skombinować podręczniki na zajęcia? - spytałam.
- Tutaj uczniowie, dostają podręczniki do przedmiotów w pierwszy dzień uczestniczenia w lekcjach. Ale nie martw się, tylko do języków i niektórych przedmiotów ścisłych potrzebne są podręczniki. - puścił do mnie oko.
- To fajnie. Opowiedziałbyś mi coś o tej szkole?
- Nie dzisiaj. Na razie muszę pójść do pawilonu dla odwiedzających i się rozpakować, bo wydaje mi się, że zostanę tu na kilka dni, a ty zmykaj do pokoju i przyswój sobie wszystkie nowe informacje. - brat uśmiechnął się do mnie.
Zrobiłam tak, jak mi kazał. Około godziny 23:50 "przyswoiłam" sobie wszystkie wiadomości i doszłam do wniosku, że jeżeli o 7:30 mam śniadanie, a nie pamiętam, gdzie jest stołówka, to powinnam wyjść na poszukiwania wcześniej. Jeszcze zerknęłam na swój plan. "Zobaczmy, jakie jutro mam lekcje" - pomyślałam i poszukałam planu. Po chwili wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. To są chyba jakieś żarty! Plan na cały tydzień brzmiał tak:
-Poniedziałek:
1. Historia magii 7
2. Zaj. jeździeckie (nowicjusze)
3. Nauka rozpoznawania gatunku (nowicjusze) 95
4. Panowanie nad emocjami (nowicjusze) 53
5. Język elfów (poziom podstawowy) 18
6. Ćwiczenia kondycyjne
-Wtorek:
1. Logika 16
2. Panowanie nad emocjami (nowicjusze) 95
3. Obliczenia mocy 34
4. Akrobatyka (nowicjusze)
5. Zaj. ze sprytu (nowicjusze) 46
6. Historia sztuki 12
7. Godzina wychowawcza 77
8. Teleportacja (nowicjusze) 26
-Środa:
1. Język gestów (poziom podstawowy) 49
2. Ćwiczenia siłowe
3. Ćwiczenia zręczności
4. Obliczenia mocy 34
5. Ćwiczenia kondycyjne
6. Asertywność - zaj. teoretyczne 36
-Czwartek:
1. Język elfów (poziom podstawowy) 18
2. Historia magii 7
3. Historia sztuki 12
4. Asertywność - ćwiczenia 36
5. Zaj. jeździeckie (nowicjusze)
6. Dietetyka 13
7. Logika16
8. Akrobatyka (nowicjusze)
9. Język gestów (poziom podstawowy) 49
-Piątek:
1. Teleportacja (nowicjusze)26
2. Nauka rozpoznawania gatunku (nowicjusze) 95
3. Ćwiczenia kondycyjne
4. Zaj. ze sprytu (nowicjusze) 46
5. Dietetyka 13
Pod planem było jeszcze jedno zdanie: "Chętnych na zajęcia dodatkowe zapraszamy do pokoju dyrektora :)"
Myślałam, że tylko na pierwszy rzut oka ta szkoła jest dziwna.. Teraz jestem już prawie pewna, że sie myliłam.. Ale cóż, trzeba żyć dalej. Przynajmniej jest tu lepiej niż w sierocińcu. - z tymi myślami poszłam spać.
Spojrzałam na nią zdziwiona, a potem przeniosłam wzrok na równie zdezorientowanego Josepha. Och czyli nie tylko ja mam mętlik w głowie.
- Loren.. Myślisz, że dlaczego cię śledziłam? Hmm..?
- Yy.. No nie wiem... Bo chciała pani wiedzieć, co się ze mna dzieje?
- Znakomicie! Zgadłaś! Ale nie wiesz o tym wszystkiego. Śledziłam cię również dlatego, że.. Albo nie! To będzie niespodzianka!
- Na szczęście panią znam tak dobrze, że wiem, że nie muszę się martwić, bo jest pani dobrą osobą, ale dlaczego powiedziała pani, że Loren jest w stanie krytycznym, a jak widać na załączonym obrazku jest cała i zdrowa.
- Chciałam, żebyś jak najszybciej tu przyjechał. A teraz przepraszam, ale zaraz mam zajęcia i muszę się przygotować oraz zawołać moją wnuczkę, aby mi asystowała.
Muszę przyznać ta sytuacja była conajmniej dziwna. Znaczy ta dyrektorka od początku mi się nie podobała, ale żeby od razu wymyślać takie rzeczy. Nie rozumiem jej. I jeszcze ta niespodzianka. Jestem strasznie ciekawa o co w tym chodzi. Mam nadzieję, że nie będzie to nic przerażającego.
W każdym razie muszę przemyśleć parę spraw. Wśród nich znajduję się taki szczególik jak to, że już jutro zaczynam naukę, a nie mam nawet książek czy czegokolwiek. I tu pojawia się pytanie skąd to wszystko wytrzasnąć w tak krótkim czasie. Zamyśliłam się tak bardzo, że nie zwróciłam uwagi, że Joseph coś do mnie mówi. Oprzytomniałam dopiero w tedy kiedy pomachał mi przed oczami ręką. Jak wybudzona z transu spojrzałam na niego zamyślonym i zdziwionym wzrokiem.
- Mógłbyś powtórzyć?- spytałam i spodziewałam się, że zacznie na mnie wrzeszczeć coś w typu "dlaczego nie zwracam na niego uwag" czy "gdzie wywiało mój rozum" jak to było w sierocińcu, ale zamiast tego usłyszałam jego dzwięczny śmiech.
- Wow, my chyba na prawdę jesteśmy rodziną. Gdy moi przyjaciele coś opowiadają, to też się tak zacinam. - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Wiesz skąd można skombinować podręczniki na zajęcia? - spytałam.
- Tutaj uczniowie, dostają podręczniki do przedmiotów w pierwszy dzień uczestniczenia w lekcjach. Ale nie martw się, tylko do języków i niektórych przedmiotów ścisłych potrzebne są podręczniki. - puścił do mnie oko.
- To fajnie. Opowiedziałbyś mi coś o tej szkole?
- Nie dzisiaj. Na razie muszę pójść do pawilonu dla odwiedzających i się rozpakować, bo wydaje mi się, że zostanę tu na kilka dni, a ty zmykaj do pokoju i przyswój sobie wszystkie nowe informacje. - brat uśmiechnął się do mnie.
Zrobiłam tak, jak mi kazał. Około godziny 23:50 "przyswoiłam" sobie wszystkie wiadomości i doszłam do wniosku, że jeżeli o 7:30 mam śniadanie, a nie pamiętam, gdzie jest stołówka, to powinnam wyjść na poszukiwania wcześniej. Jeszcze zerknęłam na swój plan. "Zobaczmy, jakie jutro mam lekcje" - pomyślałam i poszukałam planu. Po chwili wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. To są chyba jakieś żarty! Plan na cały tydzień brzmiał tak:
-Poniedziałek:
1. Historia magii 7
2. Zaj. jeździeckie (nowicjusze)
3. Nauka rozpoznawania gatunku (nowicjusze) 95
4. Panowanie nad emocjami (nowicjusze) 53
5. Język elfów (poziom podstawowy) 18
6. Ćwiczenia kondycyjne
-Wtorek:
1. Logika 16
2. Panowanie nad emocjami (nowicjusze) 95
3. Obliczenia mocy 34
4. Akrobatyka (nowicjusze)
5. Zaj. ze sprytu (nowicjusze) 46
6. Historia sztuki 12
7. Godzina wychowawcza 77
8. Teleportacja (nowicjusze) 26
-Środa:
1. Język gestów (poziom podstawowy) 49
2. Ćwiczenia siłowe
3. Ćwiczenia zręczności
4. Obliczenia mocy 34
5. Ćwiczenia kondycyjne
6. Asertywność - zaj. teoretyczne 36
-Czwartek:
1. Język elfów (poziom podstawowy) 18
2. Historia magii 7
3. Historia sztuki 12
4. Asertywność - ćwiczenia 36
5. Zaj. jeździeckie (nowicjusze)
6. Dietetyka 13
7. Logika16
8. Akrobatyka (nowicjusze)
9. Język gestów (poziom podstawowy) 49
-Piątek:
1. Teleportacja (nowicjusze)26
2. Nauka rozpoznawania gatunku (nowicjusze) 95
3. Ćwiczenia kondycyjne
4. Zaj. ze sprytu (nowicjusze) 46
5. Dietetyka 13
Pod planem było jeszcze jedno zdanie: "Chętnych na zajęcia dodatkowe zapraszamy do pokoju dyrektora :)"
Myślałam, że tylko na pierwszy rzut oka ta szkoła jest dziwna.. Teraz jestem już prawie pewna, że sie myliłam.. Ale cóż, trzeba żyć dalej. Przynajmniej jest tu lepiej niż w sierocińcu. - z tymi myślami poszłam spać.
***
Budzik obudził mnie o 6: 50, ale po całej nocy rozmyślania byłam za bardzo zmęczona żeby wstać, więc kiedy usiadłam na łóżku i tak usnęłam na siedząco.. O 7.35 ponownie się obudziłam, ale tym razem z takim efektem, że szybko się ubierając założyłam dwie różne skarpetki, spódnicę na lewą stronę i biegłam w (tak mi się wydawało) stronę stołówki nieuczesana. Efekt: kilka osób na stołówce dziwnie się na mnie spojrzało..
- Cześć. Zaspałaś?? - ktoś szturchnął mnie w ramię. Na szczęście to tylko Zack.
- Hej. Tak.. Obudziłam się 5 minut temu.
- Nie musiałaś się tak spieszyć. Mają obowiązek każdemu dać posiłek. Jaką lekcją zaczynasz?
- Logika..
- Spoko, a w której sali?
- 16
- Eh.. To ja mam na drugim końcu szkoły, ale jesteś w grupie z moją koleżanką Stephanie. - uśmiechnął się.
- Szkoda, że nie mamy razem.. Ja muszę już lecieć, bo... no widzisz jak wyglądam, a jeszcze muszę zjeść.
- To pa.
Szybko zjadłam śniadanie i się ubrałam w normalne ubrania i uczesałam. Szybko wyszłam na poszukiwania sali, ale na szczęście sala była przy wejściu do szkoły. Przyszłam w idealnym momencie bo nauczycielka właśnie otwierała drzwi do sali.
- Cześć. Zaspałaś?? - ktoś szturchnął mnie w ramię. Na szczęście to tylko Zack.
- Hej. Tak.. Obudziłam się 5 minut temu.
- Nie musiałaś się tak spieszyć. Mają obowiązek każdemu dać posiłek. Jaką lekcją zaczynasz?
- Logika..
- Spoko, a w której sali?
- 16
- Eh.. To ja mam na drugim końcu szkoły, ale jesteś w grupie z moją koleżanką Stephanie. - uśmiechnął się.
- Szkoda, że nie mamy razem.. Ja muszę już lecieć, bo... no widzisz jak wyglądam, a jeszcze muszę zjeść.
- To pa.
Szybko zjadłam śniadanie i się ubrałam w normalne ubrania i uczesałam. Szybko wyszłam na poszukiwania sali, ale na szczęście sala była przy wejściu do szkoły. Przyszłam w idealnym momencie bo nauczycielka właśnie otwierała drzwi do sali.
Ekhem, ekhem..
Hejka! Wiem, długo nie dodawałam żadnego rozdziału, ale miałam bardzo rzadko dostęp do komputera, a jeszcze dużo spraw ze stronką na fb (podam linka jeżeli poprosicie :P). Nie smutajcie.. Mogę z uśmiechem na twarzy powiedzieć wam, że prawie kończę! Został mi tylko jeden fragment i udostępniam oraz przekazuje pole do popisu dla Natalii, aby pisała rozdział szósty :) I tak w ogóle przepraszam, jeżeli komuś się poplątają informacje, ale nawet nam - autorkom się wszystko miesza, ale na szczęście to tylko tak na początku, bo musimy was wprowadzić w świat MagicPrivateSchool :D
Więc (nie zaczyna się zdania od "więc" - taka ciekawostka :P) w przyszłym tygodniu, a jeżeli się pośpieszę to może nawet jutro pojawi się piąty rozdział ^^, a tymczasem ustawię możliwość obserwowania bloga, abyście od razu dowiadywali się o nowym poście ;)
Więc (nie zaczyna się zdania od "więc" - taka ciekawostka :P) w przyszłym tygodniu, a jeżeli się pośpieszę to może nawet jutro pojawi się piąty rozdział ^^, a tymczasem ustawię możliwość obserwowania bloga, abyście od razu dowiadywali się o nowym poście ;)
piątek, 11 października 2013
Alarm!!!
Uwaga!! Dzisiaj jest strasznie ważny dzień. Dokładnie 13 lat temu na świat przyszła nasza najwspanialsza autorka Aguś. Złużmy jej życzenia. A wię wszytkiego co najlepsze siostrzyczk :* xoxo.
czwartek, 3 października 2013
Rozdział 4
Piosenka przy której był tworzony ten rozdział: Little Talks

A poza tym szkoła magii. No ludzie błagam, co to Harry Potter, czy jak?? To jest mega dziwne, ale chyba najbardziej zadziwia mnie fakt, że ta wariatka mnie obserwowała! Boże, czuje się jak jakaś ofiara, którą trzeba cały czas pilnować. No może bo jestem ofiarą losu. W końcu nic mi nie wychodziła dobrze, no może oprócz muzyki i tańca. Tak to jest mój żywioł.
Ale rozważając te słowa jednak dostrzegam w nich sens, no bo czemu miała by mnie okłamywać. Co ja jej niby zrobiłam? No właśnie nic. No więc...
Nagle moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę- powiedziałam niepewnie, ponieważ nie wiedziałam za bardzo kto to. A co jeśli to ta dziewczyna, która zamieniła się w niedźwiedzia? a co gorsza dyrka?! O nie wpadka! a jeśli jest czarownica i czyta w myślach i słyszała co o niej myślałam.
Nagle do pokoju wszedł chłopak o kilka lat starszy ode mnie. Uśmiechnął się do mnie niepewnie.
- Hej jestem Joseph, a ty pewnie jesteś Loren. - przedstawił się.
,,A więc to on'' pomyślałam.
- Tak to ja miło mi cię poznać. -powiedziałam, wstając z łóżka i wyciągając ku niemu rękę. Ale on jak nic to zignorował i po prostu mnie przytulił. Nie jestem do tego przyzwyczajona, ale trzeba się przekonać.
- Tak się cieszę, że jednak żyjesz. Myślałem, że straciłem was wszystkich.- powiedział próbując zamaskować załamujący się głos.
-A więc ty jesteś moim bratem?- zapytałam chociaż wiem, że musiało to zabrzmieć idiotycznie. On nagle odsunął mnie parę centymetrów od siebie i spojrzał na mnie zawiedzionym wzrokiem.
- Więc mnie nie pamiętasz?- spojrzał na mnie wzrokiem pełnym bólu.
- Przykro mi ale nie.- spuściłam głowę. I nagle wpadłam na pewien pomysł.- A może cię poznam. W końcu nie widziałam cię chyba sto lat.- Gdy to usłyszał na jego twarzy wstąpił mały uśmieszek.
- Z chęcią Lori.- uśmiechnął się, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z ośrodka.
***
- Ale się cieszę, że cie znalazłem. - bałam się, że zaraz wybuchnie ze szczęścia.
- Jose... Jak ty mnie znalazłeś?? Gdzie ty się podziewałeś przez cały ten czas?? Dlaczego pozwoliłeś, żebym gniła w tym sierocińcu?! Dlaczego się ani razu do mnie nie odezwałeś przez te siedemnaście lat?! Myślisz, że jak tak po tym wszystkim wrócisz to wszystko będzie dobrze?! - zaczęłam się awanturować.
- Siostrzyczko.. To nie tak, jak ci się wydaje.Wczoraj pani Mongomery powiedziała mi, że przypałętałaś się tu cała pobita. Prosiłaś o pomoc, a ona cię przyjęła. Kiedy się dowiedziała jak się nazywasz od razu do mnie zadzwoniła. Przyjechałem do ciebie jak najszybciej mogłem z misji z Chin. Nie wiedziałem, że w ogóle żyjesz. Od dziesięciu lat byłem już pewien, że oni cie zabili. - wyrzucił z siebie potok słów.
- Nie byłam pobita!! Co ty wygadujesz?! Dostałam list od MPS z zaproszeniem na darmową naukę. Jak przyjechałam od razu zostałam "zaatakowana" różnymi informacjami o mnie w które nawet nie do końca wierze! - to już krzyknęłam.
- Coś tu się nie klei... Dostałem informacje, że twoje życie "wisi na włosku", przychodzę, a tu moja siostra siedzi w pokoju uczniów, zadbana, a nie zakrwawiona i podłączona do różnych mega dziwnych urządzeń.
- Czy to możliwe, że dyrektorka skłamała, żebyś przyjechał tutaj szybciej? I dlaczego nie powiedziała ci o tym, że oprócz ciebie z naszej rodziny żyję jeszcze ja..
________________________________________________
Czwarty rozdział gotowy!! Po wielu próbach udało się. Przepraszamy za opóźnienia. Następny rozdział pojaw się niedługo. xoxo
niedziela, 1 września 2013
Rozdział 3
- Szukałam cię, bo chciałam przekazać ci twój plan zajęć, opowiedzieć wszystko o szkole oraz odpowiedzieć na frustrujące cię pytania. - mówiąc to wyjęła z wielkiej bordowej torby kartkę przepełnioną różnymi tabelkami. Był tam mój "plan zajęć" i godziny dzwonków w szkole.
- Dziękuję i jeszcze raz przepraszam za kłopot.
- Pierwsza zasada. Jeżeli przepraszasz za coś, to tylko raz. Następne są po prostu niepotrzebne. O! Zapomniałabym. Masz tu jeszcze regulamin. - podała mi następną kartkę. - Masz jakiś znajomych tutaj?
- Nie.
- A rodzina?
- Nie.
- A wiesz coś o tej szkole?
- Nie.
-To będzie baaardzo długa rozmowa. Więc tak. Teraz ci opowiem wstępnie o tej pięknej szkole której moja praprababcia była założycielką. Więc tak, ta szkoła została założona dla istot magicznych. Pewnie nie uwierzysz, ale one istnieją. Poznałaś już Sisi?
- Chyba tak. Chodzi pani o dziewczynę z niebieskimi włosami??
- Tak. To jest moja wnuczka. Co druga kobieta z rodu Montgomery zostaje właścicielką Magic Private School. Mam 8 wnuczek, ale to właśnie ją wybrałam na następną właścicielkę, więc odnoś się do niej z szacunkiem. W tym internacie będziesz mieszkać do swojego 25 roku życia. Będziesz się uczyć różnych przedmiotów. Zależne to jest od twojego "poziomu". Aktualnie jesteś Nieodkrytą. To znaczy, że twoi rodzice byli Istotami Magicznymi, ale u ciebie jeszcze się to nie ujawniło. Wiem wszystko z twojego życia aż do dzisiaj. W twoje pierwsze urodziny rodzice zostawili cię przed drzwiami domu dziecka "Uśmiech tęczy". do twojego kocyka była przyszyta kartka z twoim imieniem i datą urodzenia. Nie było tam twojego nazwiska, żeby cię chronić. Dwa dni później twoja mama i tata uciekli z miasta. Obserwowałam cię przez całe szesnaście lat. Prosili mnie o to twoi rodzice. Nie chcieli, żeby stało ci się coś złego. Masz starszego brata Joseph'a. Teraz ma już 26 lat. W zeszłym roku ukończył naszą szkołę i wyjechał do Irlandii. Obserwowałam cię i czekałam aż objawią się u ciebie oznaki Przemiany w jakąś istotę magiczną. Zazwyczaj odbywa się to między 13, a 18 rokiem życia. W twoim przypadku nie było jeszcze żadnych objawów Przemiany która trwa pół roku, więc zaprosiłam cię już teraz, równe pół roku przed twoimi urodzinami aby jakoś wywołać tą Przemianę. Jak mówiłam, są tutaj różne "poziomy". To właśnie twój organizm decyduje o twoim "poziomie". Nie ważne ile czasu minęło od twojej przemiany. Niektórzy już trzy miesiące po przemianie awansują na poziom drugi, a niektórzy dopiero po dwóch latach. Do dwudziestego piątego roku życia będziesz "awansować". A pierwsze pięć poziomów to: Nieodkrycie (poziom 0), Objawienie (poziom 1), Odizolowanie (poziom 2), Poznanie (poziom 3) i Rozpoznanie (poziom 4). To są podstawowe poziomy, które przechodzi każdy. Podczas wszystkich poziomów uczniowie przeżywają różne "etapy" pobytu tutaj. Nieodkrycie to jest oczekiwanie na Objawienie czyli ukazanie się objawów przemiany. Podczas nieodkrycia nadal jest się człowiekiem. Podczas Objawienia tylko połowa człowieczeństwa przeżywa. Odizolowanie to najtrudniejszy i najboleśniejszy poziom. Przez kilka miesięcy będziesz mieszkać w zamkniętym pomieszczeniu tylko wyglądającym jak twój pokój. Nie będzie mógł cię odwiedzać nikt oprócz mnie. Bliskie spotkanie osoby Odizolowanej może grozić śmiercią, gdyż osoba Odizolowana nie panuje nad sobą."Przemieniać" na zewnątrz. Wiele osób może się ciebie wtedy wystraszyć przez twój wygląd. W przypadku zmiennokształtnych jest to najgorsze. Najlżej mają istoty, które są podobne wyglądem do ludzi. Poznanie to przemiana duchowa. Rozpoznanie to dokończenie Przemiany. Po tych pięciu poziomach będą Wywyższenia. Z każdym Wywyższeniem będziesz bardziej szanowana, ale niestety podczas tego "etapu" możesz umrzeć. Jeżeli przeżyjesz i ukończysz naszą szkołę to zapewne otrzymasz różne "misje" po których będziesz mogła prawie normalnie żyć. Oczywiście za "misje" szkoła ci zapłaci. - uśmiechnęła się do mnie. - To chyba wszystko. Jeżeli masz jakieś pytania to możesz się spytać Sisi, ale jeżeli to bardzo ważna sprawa to jestem w pokoju dyrektorskim.
- Dobrze. Dziękuję.
- Nie ma za co. W końcu to moja praca.
Trochę się boje tej dyrektorki. Czasem milutka, a czasem....potwór.
Szybko poszłam do swojego pokoju przejrzeć plan lekcji i przyswoić nowe informacje, a potem przyszli "goście".
- Dziękuję i jeszcze raz przepraszam za kłopot.
- Pierwsza zasada. Jeżeli przepraszasz za coś, to tylko raz. Następne są po prostu niepotrzebne. O! Zapomniałabym. Masz tu jeszcze regulamin. - podała mi następną kartkę. - Masz jakiś znajomych tutaj?

- A rodzina?
- Nie.
- A wiesz coś o tej szkole?
- Nie.
-To będzie baaardzo długa rozmowa. Więc tak. Teraz ci opowiem wstępnie o tej pięknej szkole której moja praprababcia była założycielką. Więc tak, ta szkoła została założona dla istot magicznych. Pewnie nie uwierzysz, ale one istnieją. Poznałaś już Sisi?
- Chyba tak. Chodzi pani o dziewczynę z niebieskimi włosami??
- Tak. To jest moja wnuczka. Co druga kobieta z rodu Montgomery zostaje właścicielką Magic Private School. Mam 8 wnuczek, ale to właśnie ją wybrałam na następną właścicielkę, więc odnoś się do niej z szacunkiem. W tym internacie będziesz mieszkać do swojego 25 roku życia. Będziesz się uczyć różnych przedmiotów. Zależne to jest od twojego "poziomu". Aktualnie jesteś Nieodkrytą. To znaczy, że twoi rodzice byli Istotami Magicznymi, ale u ciebie jeszcze się to nie ujawniło. Wiem wszystko z twojego życia aż do dzisiaj. W twoje pierwsze urodziny rodzice zostawili cię przed drzwiami domu dziecka "Uśmiech tęczy". do twojego kocyka była przyszyta kartka z twoim imieniem i datą urodzenia. Nie było tam twojego nazwiska, żeby cię chronić. Dwa dni później twoja mama i tata uciekli z miasta. Obserwowałam cię przez całe szesnaście lat. Prosili mnie o to twoi rodzice. Nie chcieli, żeby stało ci się coś złego. Masz starszego brata Joseph'a. Teraz ma już 26 lat. W zeszłym roku ukończył naszą szkołę i wyjechał do Irlandii. Obserwowałam cię i czekałam aż objawią się u ciebie oznaki Przemiany w jakąś istotę magiczną. Zazwyczaj odbywa się to między 13, a 18 rokiem życia. W twoim przypadku nie było jeszcze żadnych objawów Przemiany która trwa pół roku, więc zaprosiłam cię już teraz, równe pół roku przed twoimi urodzinami aby jakoś wywołać tą Przemianę. Jak mówiłam, są tutaj różne "poziomy". To właśnie twój organizm decyduje o twoim "poziomie". Nie ważne ile czasu minęło od twojej przemiany. Niektórzy już trzy miesiące po przemianie awansują na poziom drugi, a niektórzy dopiero po dwóch latach. Do dwudziestego piątego roku życia będziesz "awansować". A pierwsze pięć poziomów to: Nieodkrycie (poziom 0), Objawienie (poziom 1), Odizolowanie (poziom 2), Poznanie (poziom 3) i Rozpoznanie (poziom 4). To są podstawowe poziomy, które przechodzi każdy. Podczas wszystkich poziomów uczniowie przeżywają różne "etapy" pobytu tutaj. Nieodkrycie to jest oczekiwanie na Objawienie czyli ukazanie się objawów przemiany. Podczas nieodkrycia nadal jest się człowiekiem. Podczas Objawienia tylko połowa człowieczeństwa przeżywa. Odizolowanie to najtrudniejszy i najboleśniejszy poziom. Przez kilka miesięcy będziesz mieszkać w zamkniętym pomieszczeniu tylko wyglądającym jak twój pokój. Nie będzie mógł cię odwiedzać nikt oprócz mnie. Bliskie spotkanie osoby Odizolowanej może grozić śmiercią, gdyż osoba Odizolowana nie panuje nad sobą."Przemieniać" na zewnątrz. Wiele osób może się ciebie wtedy wystraszyć przez twój wygląd. W przypadku zmiennokształtnych jest to najgorsze. Najlżej mają istoty, które są podobne wyglądem do ludzi. Poznanie to przemiana duchowa. Rozpoznanie to dokończenie Przemiany. Po tych pięciu poziomach będą Wywyższenia. Z każdym Wywyższeniem będziesz bardziej szanowana, ale niestety podczas tego "etapu" możesz umrzeć. Jeżeli przeżyjesz i ukończysz naszą szkołę to zapewne otrzymasz różne "misje" po których będziesz mogła prawie normalnie żyć. Oczywiście za "misje" szkoła ci zapłaci. - uśmiechnęła się do mnie. - To chyba wszystko. Jeżeli masz jakieś pytania to możesz się spytać Sisi, ale jeżeli to bardzo ważna sprawa to jestem w pokoju dyrektorskim.
- Dobrze. Dziękuję.
- Nie ma za co. W końcu to moja praca.
Trochę się boje tej dyrektorki. Czasem milutka, a czasem....potwór.
Szybko poszłam do swojego pokoju przejrzeć plan lekcji i przyswoić nowe informacje, a potem przyszli "goście".
---------------------------------------------------------------
Hejaa!! Jest rozdział trzeci ^^ po tym próbowaniu ogarnąć to co napisałam jest :)
Jutro rozpoczęcie roku szkolnego... Ja nie chce do szkoły... Nie!!! Niestety posty będą mogły się pojawiać raz na miesiąc bo ja i Natalka idziemy do pierwszej gimnazjum i ogarnięcie nowej szkoły i klasy oraz oswojenie się do nowych nauczycieli na początku zajmie nam dużo czasu. Czyli we wrześniu może być jeden max. dwa rozdziały a w październiku po pierwsze jedenastego moje urodzinki ^^ i czternastego Natki ^^. Postaramy się pisać częściej. To miłego i wesołego nowego roku szkolnego miśki :*
niedziela, 25 sierpnia 2013
Rozdział 2
Po chwili do pokoju wszedł wysoki chłopak o starannie ułożonych, bujnych blond włosach. Miał na sobie koszulę w kratę i dżinsy.
- Cześć, jestem Zack. A ty?
- Loren.
- Jesteś nowa?
-Tak, dopiero co przyjechałam.
-A zwiedzałaś już może ośrodek?
- Nie...
- No to zapraszam na małą wycieczkę.
- No nie wiem, jeszcze muszę się rozpakować.
Zack spojrzał z rozbawieniem na mnie i spuścił wzrok na moją mikroskopijną walizeczkę.
- To chyba nie zajmie długo. Jak chcesz mogę ci pomóc, a potem pójdziemy. Okej?
- Niech będzie.
Rozpakowywanie moich rzeczy zajęło nam około 10 minut. Zaraz potem ruszyliśmy na oględziny mojego nowego domu. Zwiedzanie całej posiadłości zajęło nam aż 3 godziny. W tym czasie dowiedzieliśmy się dużo o sobie. Zack gra na gitarze, pisze nawet piosenki. Ma 2 siostry. Jedna (Cheryl) ma 14 lat, a druga (Sophie) jest wesołą ośmiolatką.
- Kurde! Za 5 minut mam zajęcia kamuflażu, a dzisiaj odpowiadam i się nie nauczyłem! Sorry, że tak wyszło, ale muszę znikać. Pa!
- Dobra idź już i się naucz. Pa.
Nie chciałam jak na razie iść do pokoju, więc jeszcze chwilę pospacerowałam po szkolnym ogrodzie na którym Zack zniknął.
- Panno Loren! Gdzie się pani podziewała?! Szukam pani już od trzech godzin!! - biegła w moją stronę jakaś pulchna staruszka w ogromnych okularach i sukience w polne kwiaty.
- P-przepraszam. Nie wiedziałam, że mnie pani szuka.
- Wysyłając do ciebie list z propozycją opłaconej już nauki nie myślałam, że będą z tobą takie problemy od pierwszych minut pobytu tutaj.
- Przepraszam. Postaram się być grzeczniejsza.
- A przynajmniej wiesz, kogo przepraszasz?!
- N-nie.
- Dyrektorkę tego internatu!!!!! I następnym razem uważaj co robisz, bo to ja opłacam twój pobyt tutaj i w każdej chwili mogę cię odesłać do sierocińca!!
O kurcze. Jeszcze tego brakowało. Już pierwszego dnia podpadłam samej dyrektorce! Rozumiem gdybym podpadła jakiejś sprzątaczce, albo pustej lasce, ale nie DYREKTORCE!! Jednym słowem: Zawaliłam...
________________________________________________________________________
Haha skończne. Połowę napisała Agata i źle się czuje że jest to przypisae tylko mnie. Poza tym chciałam przeprosić za tak dużą odległość między rozdziałami. Byłby o wiele szybciej ale niestety byłam za granicą na wakacjach i nie mogłam napisać. Ale narazie cieszmy się, że jest skączony.
Pozdrawiam Natalia xoxo.

- Loren.
- Jesteś nowa?
-Tak, dopiero co przyjechałam.
-A zwiedzałaś już może ośrodek?
- Nie...
- No to zapraszam na małą wycieczkę.
- No nie wiem, jeszcze muszę się rozpakować.
Zack spojrzał z rozbawieniem na mnie i spuścił wzrok na moją mikroskopijną walizeczkę.
- To chyba nie zajmie długo. Jak chcesz mogę ci pomóc, a potem pójdziemy. Okej?
- Niech będzie.
Rozpakowywanie moich rzeczy zajęło nam około 10 minut. Zaraz potem ruszyliśmy na oględziny mojego nowego domu. Zwiedzanie całej posiadłości zajęło nam aż 3 godziny. W tym czasie dowiedzieliśmy się dużo o sobie. Zack gra na gitarze, pisze nawet piosenki. Ma 2 siostry. Jedna (Cheryl) ma 14 lat, a druga (Sophie) jest wesołą ośmiolatką.
- Kurde! Za 5 minut mam zajęcia kamuflażu, a dzisiaj odpowiadam i się nie nauczyłem! Sorry, że tak wyszło, ale muszę znikać. Pa!
- Dobra idź już i się naucz. Pa.
Nie chciałam jak na razie iść do pokoju, więc jeszcze chwilę pospacerowałam po szkolnym ogrodzie na którym Zack zniknął.
- Panno Loren! Gdzie się pani podziewała?! Szukam pani już od trzech godzin!! - biegła w moją stronę jakaś pulchna staruszka w ogromnych okularach i sukience w polne kwiaty.
- P-przepraszam. Nie wiedziałam, że mnie pani szuka.
- Wysyłając do ciebie list z propozycją opłaconej już nauki nie myślałam, że będą z tobą takie problemy od pierwszych minut pobytu tutaj.

- A przynajmniej wiesz, kogo przepraszasz?!
- N-nie.
- Dyrektorkę tego internatu!!!!! I następnym razem uważaj co robisz, bo to ja opłacam twój pobyt tutaj i w każdej chwili mogę cię odesłać do sierocińca!!
O kurcze. Jeszcze tego brakowało. Już pierwszego dnia podpadłam samej dyrektorce! Rozumiem gdybym podpadła jakiejś sprzątaczce, albo pustej lasce, ale nie DYREKTORCE!! Jednym słowem: Zawaliłam...
________________________________________________________________________
Haha skończne. Połowę napisała Agata i źle się czuje że jest to przypisae tylko mnie. Poza tym chciałam przeprosić za tak dużą odległość między rozdziałami. Byłby o wiele szybciej ale niestety byłam za granicą na wakacjach i nie mogłam napisać. Ale narazie cieszmy się, że jest skączony.
Pozdrawiam Natalia xoxo.
niedziela, 4 sierpnia 2013
Rozdział 1
Myślałam, że zaraz wybuchnę ze szczęścia. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Po szesnastu latach tkwienia w tym "domu dziecka" w którym nikt nie jest szanowany tak jak należy, w którym każdy może cię pobić z byle powodu, w którym jesteś nikim i jedyna normalna osoba to siedemdziesięcioletnia opiekunka o imieniu Maddy otrzymałam szansę na naukę w internacie mieszczącym się na drugim końcu miasta. Szczerze to bardzo mało o nim wiem, ale świadomość, że jest miejsce gdzie mnie chcą powoduje na mojej twarzy uśmiech.
- Widzę uśmiech na twojej twarzy. Czy to przez ten list? - wyrwała mnie z zamyślenia ciocia Maddy.
- Tak. Czy mogłabyś pukać? Wystraszyłaś mnie.
Staruszka cofnęła się do drzwi mojego pokoju i zapukała.
- Proszę. - powiedziałam z uśmiechem.
- Od kogo ten list?
- Czy od razu musisz wszystko wiedzieć? Z internatu MPS. Zaproponowali mi darmową naukę.
- Zgodzisz się?
- Chyba tak. Mam dość tego miejsca.
Pewnie to dziwnie zabrzmi, ale ciocia Maddy to moja najlepsza przyjaciółka (opiekunki nazywamy ciociami). Ma siedemdziesiąt lat, jest bardzo niska, swoje krótkie siwe włosy ma bardzo mocno zakręcone, że czasem wydaje się, że nosi wałki nawet przez tydzień.kiedy moi rodzice mnie porzucili, oddali mnie jej. Znali ją już około dziesięć lat przed moimi narodzinami i uznali, że mogą mnie jej powierzyć i tak też właśnie tu trafiłam. Do domu dziecka "Uśmiech tęczy". Od tamtego czasu ciocia Maddy się mną opiekuje. Zawsze kiedy ktoś m i dokuczał ona mnie pocieszała. Jest jedyną osobą, przy której nie czuje się niezręcznie.
- Rób to, co uważasz za słuszne. - powiedziała wychodząc z pokoju.
Gdyby to było takie proste... Dostałam propozycję nauki za darmo, ale nie mam zielonego pojęcia co to za szkoła. Nie wiem czy tam zostanę zaakceptowana przez rówieśników... Idę tam! Koniec. Kropka.
- Widzę uśmiech na twojej twarzy. Czy to przez ten list? - wyrwała mnie z zamyślenia ciocia Maddy.
- Tak. Czy mogłabyś pukać? Wystraszyłaś mnie.
Staruszka cofnęła się do drzwi mojego pokoju i zapukała.
- Proszę. - powiedziałam z uśmiechem.
- Od kogo ten list?
- Czy od razu musisz wszystko wiedzieć? Z internatu MPS. Zaproponowali mi darmową naukę.
- Zgodzisz się?
- Chyba tak. Mam dość tego miejsca.
Pewnie to dziwnie zabrzmi, ale ciocia Maddy to moja najlepsza przyjaciółka (opiekunki nazywamy ciociami). Ma siedemdziesiąt lat, jest bardzo niska, swoje krótkie siwe włosy ma bardzo mocno zakręcone, że czasem wydaje się, że nosi wałki nawet przez tydzień.kiedy moi rodzice mnie porzucili, oddali mnie jej. Znali ją już około dziesięć lat przed moimi narodzinami i uznali, że mogą mnie jej powierzyć i tak też właśnie tu trafiłam. Do domu dziecka "Uśmiech tęczy". Od tamtego czasu ciocia Maddy się mną opiekuje. Zawsze kiedy ktoś m i dokuczał ona mnie pocieszała. Jest jedyną osobą, przy której nie czuje się niezręcznie.
- Rób to, co uważasz za słuszne. - powiedziała wychodząc z pokoju.
Gdyby to było takie proste... Dostałam propozycję nauki za darmo, ale nie mam zielonego pojęcia co to za szkoła. Nie wiem czy tam zostanę zaakceptowana przez rówieśników... Idę tam! Koniec. Kropka.
***
Budynek wyglądał na stary. Ściany były porośnięte bluszczem. Na środku nad głównym wejściem było napisane "Magic Private School". Mam nadzieję, że to tylko taka nazwa..
- Dzień dobry! Ty pewnie jesteś tą dziewczyną z sierocińca?? - z zamyślenia wyrwała mnie jakaś dwudziestopięcioletnia dziewczyna o krótkich, różowych włosach spiętych w dwa kucyki i błękitnej sukience w kropki.
- T-tak. Jestem Loren.
- Cześć Loren! A jakie masz nazwisko?
- Nie mam nazwiska. Rodzice mnie porzucili tuż po narodzinach.
- Przykro mi.. Dobra, przejdźmy do tematu. Słyszałaś o naszej szkole?
- N-nie za dużo. Wiem tylko tyle, że mieści się na ul. Królowej Elżbiety i.... tyle.
- To bardzo mało, ale w końcu tutaj jestem, żeby nowym opowiedzieć o tej szkole. Więc to jest Magic Private School czyli szkoła dla...hm... nietypowo uzdolnionych nastolatków.
- Jak to nietypowo??
- Wierzysz w wampiry, wilkołaki, zombie, zmiennokształtnych, duchy itp.?
- Y... nie.
- To bardzo utrudnia sprawę...bo...to jest właśnie szkoła dla takich osób.
- Czy ja się przesłyszałam?! To jest jakaś niby szkoła dla jakiś stworzeń z książek fantasy?!
- Pewnie teraz uważasz mnie za świruskę, ale chodź za mną. - powiedziała to i z niewiarygodną szybkością zaciągnęła mnie za rękę do środka budynku, a tam zmieniła się w różowego niedźwiedzia(?).
- Teraz mi wierzysz?? - spytała widocznie już zmęczona tłumaczeniem mi tego, że to, o czym przez całe życie myślałam, że jest tylko wytworem wyobraźni naprawdę istnieje.
- No, dobra. Wierzę. - skłamałam. Tak, wiem źle jest kłamać, ale już nie chciałam jej złościć.
- Nareszcie!! Ok. To teraz oprowadzę cię po całym budynku. Widzę, że nie masz dużo bagaży, więc chyba niepotrzebny ci wózek.
- Nie trzeba. - to prawda, nie miałam dużo rzeczy. Jedyne co wzięłam to plecak i mała walizeczka.
Najpierw szłyśmy przez ogromny korytarz. Następnie Sisi (tak mi się przedstawiła) pokazała mi szatnię z pięknie zdobionymi ławkami i wydzielonymi dla każdego ucznia szafkami (podobnie ozdobionymi), stołówkę w której było kilkanaście bardzo długich rzędów ławek i stołów i sale lekcyjne(te w odróżnieniu od reszty wyglądały na normalne, chociaż czuć było w nich jakiś inny klimat). Później przeszłyśmy przez oszklony ogród do "budynku mieszkalnego" (nie wiem jak to nazwać). Z ogrodu wchodziło się od razu do (jak to Sisi nazwała) miejsca, gdzie będę pewnie spędzała większość swojego wolnego czasu. Było tam chyba dziesięć telewizorów, a naprzeciwko każdego kanapa i dwa fotele, jedna ściana została zajęta przez ogromny regał przepełniony książkami (na szczęście podzielonymi na rodzaje) jeden kąt był chyba uznawany za kuchnię, bo była tam lodówka, kuchenka, mikrofala i bardzo dużo szafek (podobno) pełnych przeróżnego jedzenia, więc nawet gdybym miała ochotę na ośmiornicę to i tak ją znajdę. Dowiedziałam się, że to część dziewczyn. Część chłopców jest położona na po drugiej stronie ogrodu. Na koniec Sisi pokazała mi "teren z pokojami" czyli 4 piętra po 20 pokoi (w każdym były po dwie dziewczyny). Mój pokój był na trzecim piętrze na końcu korytarza, ale za to był przepiękny! Jasnoróżowe ściany, na środku ogromny żyrandol, po lewej (mojej) stronie było jednoosobowe, ale duże łóżko, a na nim różowa kołdra i stos poduszek w pastelowych kolorach. Obok łóżka biurko z nowym laptopem, komoda i wielki regał na książki. Moja współmieszkanka mieszkała tu już od dwóch miesięcy i aktualnie była na dwudniowej przepustce, więc miałam praktycznie cały pokój dla siebie.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Po chwili do pokoju wszedł....
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Po chwili do pokoju wszedł....
niedziela, 14 lipca 2013
Prolog
Doskonale pamiętam ten dzień. Spędzałam go jak zawsze samotnie, w moim pokoju...
Wstałam rano z łóżka z nieciekawym humorem. Czemu mam taki humorek spytacie. To proste, ja nie miewam innych. Ubrałam się w mój ulubiony zestaw. Zeszła na dół zahaczając o stołówkę, z której wzięłam kanapkę i jabłko. Niespodziewanie drogę zaszła mi dyrektorka sierocińca.
- List do Ciebie Lori.- powiedziała i odeszła. Zaciekawiona poszłam do swojego pokoju gdzie szybko otworzyłam kopertę. Był w niej list:
" Droga panno Loren. Uprzejmie informujemy panią, że została pani przyjęta do szkoły prywatnej MPS. Mieści się ona na ul. Królowej Elżbiety. Ma się pani stawić w sekretariacie szkoły do 25.08 tego roku. Z uszanowaniem dyrektor szkoły Morgan Damon."
Nie mogę w to uwierzyć. List wraz z kopertą wypadł mi z ręki. Nareszcie się stąd wyrwę. Nareszcie spełnię swoje marzenia...
No i mamy prolog. Chciałam się serdecznie przywitać. Mam nadzieje, że ten blog przypadnie wam do gustu.
Pozdrawiam Rose Spekta.
Wstałam rano z łóżka z nieciekawym humorem. Czemu mam taki humorek spytacie. To proste, ja nie miewam innych. Ubrałam się w mój ulubiony zestaw. Zeszła na dół zahaczając o stołówkę, z której wzięłam kanapkę i jabłko. Niespodziewanie drogę zaszła mi dyrektorka sierocińca.
- List do Ciebie Lori.- powiedziała i odeszła. Zaciekawiona poszłam do swojego pokoju gdzie szybko otworzyłam kopertę. Był w niej list:
" Droga panno Loren. Uprzejmie informujemy panią, że została pani przyjęta do szkoły prywatnej MPS. Mieści się ona na ul. Królowej Elżbiety. Ma się pani stawić w sekretariacie szkoły do 25.08 tego roku. Z uszanowaniem dyrektor szkoły Morgan Damon."
Nie mogę w to uwierzyć. List wraz z kopertą wypadł mi z ręki. Nareszcie się stąd wyrwę. Nareszcie spełnię swoje marzenia...
No i mamy prolog. Chciałam się serdecznie przywitać. Mam nadzieje, że ten blog przypadnie wam do gustu.
Pozdrawiam Rose Spekta.
wtorek, 25 czerwca 2013
Tak na dobry początek ;)
Hej! Jestem Agata i będę pisać tego bloga razem z Natalką. To jest taki jakby blog-opowiadanie. ;)
Dopiero go stworzyłam, więc wszelkie uwagi i pomysły na "ulepszenie" tego bloga proszę wysyłać w komentarzach do najnowszych postów. No i jak na razie to tyle ;)
Dopiero go stworzyłam, więc wszelkie uwagi i pomysły na "ulepszenie" tego bloga proszę wysyłać w komentarzach do najnowszych postów. No i jak na razie to tyle ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)