piątek, 11 października 2013

Alarm!!!

Uwaga!! Dzisiaj jest strasznie ważny dzień. Dokładnie 13 lat temu na świat przyszła nasza najwspanialsza autorka Aguś. Złużmy jej życzenia. A wię wszytkiego co najlepsze siostrzyczk :* xoxo.

czwartek, 3 października 2013

Rozdział 4

   Piosenka przy której był tworzony ten rozdział: Little Talks


Siedziałam na moim łóżku i zastanawiałam się nad słowami dyrektorki. Mam brata?? Że kurde co!? Wychowywałam się tyle lat z myślą, że jestem sama na tym świecie i nikt mnie nie kocha (mój tekst), a tu nagle jakaś baba wyskakuje ze starszym bratem. Chyba ma cos nie tak z główką jak myśli że jejuwierzę.
   A poza tym szkoła magii. No ludzie błagam, co to Harry Potter, czy jak?? To jest mega dziwne, ale chyba najbardziej zadziwia mnie fakt, że ta wariatka mnie obserwowała! Boże, czuje się jak jakaś ofiara, którą trzeba cały czas pilnować. No może bo  jestem ofiarą losu. W końcu nic mi nie wychodziła dobrze, no może oprócz muzyki i tańca. Tak to jest mój żywioł.
   Ale rozważając te słowa jednak dostrzegam w nich sens, no bo czemu miała by mnie okłamywać. Co ja jej niby zrobiłam? No właśnie nic. No więc...
   Nagle moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę- powiedziałam niepewnie, ponieważ nie wiedziałam za bardzo kto to. A co jeśli to ta dziewczyna, która zamieniła się w niedźwiedzia? a co gorsza dyrka?! O nie wpadka! a jeśli jest czarownica i czyta w myślach i słyszała co o niej myślałam.
    Nagle do pokoju wszedł chłopak o kilka lat starszy ode mnie. Uśmiechnął się do mnie niepewnie.
- Hej jestem Joseph, a ty pewnie jesteś Loren. - przedstawił się.
,,A więc to on'' pomyślałam.
- Tak to ja miło mi cię poznać. -powiedziałam, wstając z łóżka i wyciągając ku niemu rękę. Ale on jak nic to zignorował i po prostu mnie przytulił. Nie jestem do tego przyzwyczajona, ale trzeba się przekonać.
- Tak się cieszę, że jednak żyjesz. Myślałem, że straciłem was wszystkich.- powiedział próbując zamaskować załamujący się głos.
-A więc ty jesteś moim bratem?- zapytałam chociaż wiem, że musiało to zabrzmieć idiotycznie. On nagle odsunął mnie parę centymetrów od siebie i spojrzał na mnie zawiedzionym wzrokiem.
- Więc mnie nie pamiętasz?- spojrzał na mnie wzrokiem pełnym bólu.
- Przykro mi ale nie.- spuściłam głowę. I nagle wpadłam na pewien pomysł.- A może cię poznam. W końcu nie widziałam cię chyba sto lat.- Gdy to usłyszał na jego twarzy wstąpił mały uśmieszek.
- Z chęcią Lori.- uśmiechnął się, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z ośrodka.

***

 - Ale się cieszę, że cie znalazłem. - bałam się, że zaraz wybuchnie ze szczęścia.
 - Jose... Jak ty mnie znalazłeś?? Gdzie ty się podziewałeś przez cały ten czas?? Dlaczego pozwoliłeś, żebym gniła w tym sierocińcu?! Dlaczego się ani razu do mnie nie odezwałeś przez te siedemnaście lat?! Myślisz, że jak tak po tym wszystkim wrócisz to wszystko będzie dobrze?! - zaczęłam się awanturować.
 - Siostrzyczko.. To nie tak, jak ci się wydaje.Wczoraj pani Mongomery powiedziała mi, że przypałętałaś się tu cała pobita. Prosiłaś o pomoc, a ona cię przyjęła. Kiedy się dowiedziała jak się nazywasz od razu do mnie zadzwoniła. Przyjechałem do ciebie jak najszybciej mogłem z misji z Chin. Nie wiedziałem, że w ogóle żyjesz. Od dziesięciu lat byłem już pewien, że oni cie zabili. - wyrzucił z siebie potok słów.
 - Nie byłam pobita!! Co ty wygadujesz?! Dostałam list od MPS z zaproszeniem na darmową naukę. Jak przyjechałam od razu zostałam "zaatakowana" różnymi informacjami o mnie w które nawet nie do końca wierze! - to już krzyknęłam.
 - Coś tu się nie klei... Dostałem informacje, że twoje życie "wisi na włosku", przychodzę, a tu moja siostra siedzi w pokoju uczniów, zadbana, a nie zakrwawiona i podłączona do różnych mega dziwnych urządzeń.
 - Czy to możliwe, że dyrektorka skłamała, żebyś przyjechał tutaj szybciej? I dlaczego nie powiedziała ci o tym, że oprócz ciebie z naszej rodziny żyję jeszcze ja..
________________________________________________
Czwarty rozdział gotowy!! Po wielu próbach udało się. Przepraszamy za opóźnienia. Następny rozdział pojaw się niedługo. xoxo